Daaaawno mnie tu nie było, ale to dlatego, że bardzo dużo się działo. W kwestii mojego życia "prywatnego", to mam za sobą pierwsze dwa obozy, na których byłam wychowawcą i instruktorem. Fajne przeżycie i przede wszystkim dzięki obozowi w Polsce bardzo zżyłam się z ludźmi i poznałam nowych przyjaciół.
No ale zostawmy temat moich relacji z ludźmi, bo o tym mogłabym pisać w nieskończoność. xd
Przechodząc do tytułu posta, który mógł powstać już dawno temu, ale z pewnych przyczyn nie mógł to .... a zresztą. Zacznijmy od początku xd
#Match8
Rodzina z Michigan, 2 dziewczynki - 8 i 3 lata. Samotna matka, ojciec często bierze dzieci do siebie i Au Pair ma wtedy czas wolny. Nie pamiętam nic więcej o tej rodzinie, bo nawet nie rozmawialiśmy na Skype. Mieliśmy, ale w efekcie nie wyszło. Ale to widocznie nie był mój PM. Inaczej. Wiem, że nie był, bo moim Perfect był, a raczej jest #Match9
#Match9 = PERFECT MATCH
Moim PM okazała się rodzina z Winchester, Massachusetts. Nie powiem, jest to dość spore wyzwanie, bo mam trójkę dzieci: 2 dziewczynki - 8 i 5 lat i chłopiec - 2 latka, ale dzieciaki są urocze! Najbardziej oczywiście oczarował mnie mały T., który przez całą rozmowę na Skype skakał koło łóżka i wołał "Hi Gaga" :D Nie mogłam przestać się uśmiechać przez całą, godzinną rozmowę. W środę 30.07 jechałam na obóz, a rodzina miała zastanowić się i podjąć decyzję, bo w międzyczasie mieli jeszcze rozmowy z innymi dziewczynami. No i 31.07 kiedy weszłam rano na maila aż spadłam z łóżka. Cudowny mail z zapytaniem czy nie chciałabym zostać ich Au Pair. Nie muszę pisać jak bardzo się cieszyłam, bo każda z Was, która już ma PM wie o czym mówię, a reszta na pewno niedługo sama się przekona :)
Więc tak: przedwczoraj przyszły dokumenty wizowe no i jutro się za nie wezmę, bo na razie baardzo, ale to bardzo brakuje mi do tego motywacji . Poza tym jest jeszcze tyle spraw, a tak mało czasu. No i jest oczywiście wielka radość w związku z tym wszystkim, ale też wielka niechęć do tego wyjazdu, a to wszystko przez pewne wydarzenia, które ostatnio miały miejsce w moim życiu. No w każdym razie mam nadzieję, że wszystko samo się jakoś rozwiąże.
Teraz przede wszystkim muszę ogarnąć papiery i umówić się na spotkanie wizowe.
W każdym razie jeszcze kilka zdjęć z ostatnich, cudownych tygodni, bo mam nadzieję (w sumie i tak i nie), że już za jakiś czas będą się tu pojawiać zdjęcia z innego miejsca, z innymi ludźmi itp..
Także.... PERFECT MATCH swoją drogą, ale ja staram się na całego wykorzystać czas, jaki mam jeszcze spędzić w Polsce :)
Następny post pewnie bliżej sprawy z wizą, także... do usłyszenia!