sobota, 30 sierpnia 2014

Przygotowania....

Wylot za 8 dni, więc czas wziąć się za przygotowania, zakupy i te sprawy. Prezenty dla HF prawie gotowe, walizki w sumie też mam. Zostaje kwestia tego, co zabieram. I tu jest problem, bo jak zapakować się w dwie walizki na rok? Wiem, że nie mam brać dużo ubrań i tego się trzymam, ale jest kilka innych rzeczy, bez których się nie obejdę xd W każdym razie co do wylotu: od kilku dni mam informacje o lotach:

7.09.2014
Wylot z Warszawy: 17:35 czasu polskiego
Przylot do NY: 21:00 czasu obowiązującego w NY


Na szczęście lot jest bezpośredni i nie lecę sama, bo leci ze mną jeszcze jedna przyszła Au Pair - Natalia :)

Dużo czasu nie zostało, a całe mnóstwo spraw do załatwienia i seria pożegnań, która w sumie już się zaczęła...

Więęęęc... już za 12 dni będę u mojej HF! Nie mogę się doczekać, chociaż nie ukrywam, że trochę się stresuję, ale to normalne :)

Tyle na dziś. Może przed samym pakowaniem dodam jeszcze post ze zdjęciami prezentów dla HF, ale to wyjdzie w praniu jak to mówią.




poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Visa approved!

Tak jak wspomniałam w tytule - dostałam wizę. Dziś o 10:00 miałam umówioną wizytę w Ambasadzie. 6:00 - pobudka i w drogę :) Na szczęście tata zgodził się jechać ze mną, więc miałam ten komfort, że podjechałam samochodem prawie pod samą ambasadę. Wyszło tak, że do środka weszłam już o 9:35. Szybkie ogarnięcie dokumentów i czas na okienka. Pierwsze - jedno pytanie: czy miałam już wcześniej wizę. Drugie okienko - odciski palców i numerek, z którym poszłam usiąść i poczekać na rozmowę z konsulem. Czekałam dosłownie 5 minut (zdążyłam tylko przejrzeć broszurę z prawami w USA) i wyświetlił się mój numerek. Stres opuścił mnie jak tylko weszłam do budynku, więc na spokojnie podeszłam do okienka i tam zaczęła się rozmowa z przemiłą panią konsul :)
Pytań nie miałam dużo:
- po co jadę do USA
- gdzie będę mieszkać
- iloma dziećmi będę się zajmować; ile mają lat
- czy byłam już kiedyś w USA
- kiedy skończyłam liceum
- dlaczego zdecydowałam się na program Au Pair
- co chcę robić po powrocie do Polski
Na koniec usłyszałam tylko, że wiza została przyznana i "udanego roku w USA".

Dzięki temu tydzień zaczął mi się mega pozytywnie i co za tym idzie już 7.09 wsiadam w samolot do NY. Szczerze mówiąc dopiero teraz to do mnie dotarło. Zaczynają się pożegnania, ostatnie przygotowania... ostatnie. Nie... właściwie to prawie nic nie mam xd
W każdym razie cieszę się na to wszystko. Nowe miejsce, nowi ludzie... jestem ciekawa, co przyniesie ten rok. Na pewno wiele zmieni, na pewno ja się zmienię w jakiś sposób. Zobaczymy.
Co do samego wyjazdu tata podsunął mi dziś całkiem niezły pomysł, więc muszę jeszcze tylko zorganizować sobie kilka rzeczy do jego realizacji i mogę zaczynać! :)

Okej. Tyle na dziś. Tyle z bieżących informacji czy jakkolwiek to nazwać.

Powodzenia dla tych z Was, które rozmowę w ambasadzie mają jeszcze przed sobą!! Nie ma się czego obawiać. Wiem, łatwo mi mówić, ale poważnie, pamiętajcie - to kolejny (na szczęście już jeden z ostatnich) krok, do spełnienia Waszego American dream! :)

sobota, 16 sierpnia 2014

#Match8 i PERFECT MATCH

Daaaawno mnie tu nie było, ale to dlatego, że bardzo dużo się działo. W kwestii mojego życia "prywatnego", to mam za sobą pierwsze dwa obozy, na których byłam wychowawcą i instruktorem. Fajne przeżycie i przede wszystkim dzięki obozowi w Polsce bardzo zżyłam się z ludźmi i poznałam nowych przyjaciół.
No ale zostawmy temat moich relacji z ludźmi, bo o tym mogłabym pisać w nieskończoność. xd

Przechodząc do tytułu posta, który mógł powstać już dawno temu, ale z pewnych przyczyn nie mógł to .... a zresztą. Zacznijmy od początku xd

#Match8
Rodzina z Michigan, 2 dziewczynki - 8 i 3 lata. Samotna matka, ojciec często bierze dzieci do siebie i Au Pair ma wtedy czas wolny. Nie pamiętam nic więcej o tej rodzinie, bo nawet nie rozmawialiśmy na Skype. Mieliśmy, ale w efekcie nie wyszło. Ale to widocznie nie był mój PM. Inaczej. Wiem, że nie był, bo moim Perfect był, a raczej jest #Match9

#Match9 = PERFECT MATCH
Moim PM okazała się rodzina z Winchester, Massachusetts. Nie powiem, jest to dość spore wyzwanie, bo mam trójkę dzieci: 2 dziewczynki - 8 i 5 lat i chłopiec - 2 latka, ale dzieciaki są urocze! Najbardziej oczywiście oczarował mnie mały T., który przez całą rozmowę na Skype skakał koło łóżka i wołał "Hi Gaga" :D Nie mogłam przestać się uśmiechać przez całą, godzinną rozmowę. W środę 30.07 jechałam na obóz, a rodzina miała zastanowić się i podjąć decyzję, bo w międzyczasie mieli jeszcze rozmowy z innymi dziewczynami. No i 31.07 kiedy weszłam rano na maila aż spadłam z łóżka. Cudowny mail z zapytaniem czy nie chciałabym zostać ich Au Pair. Nie muszę pisać jak bardzo się cieszyłam, bo każda z Was, która już ma PM wie o czym mówię, a reszta na pewno niedługo sama się przekona :)

Więc tak: przedwczoraj przyszły dokumenty wizowe no i jutro się za nie wezmę, bo na razie baardzo, ale to bardzo brakuje mi do tego motywacji . Poza tym jest jeszcze tyle spraw, a tak mało czasu. No i jest oczywiście wielka radość w związku z tym wszystkim, ale też wielka niechęć do tego wyjazdu, a to wszystko przez pewne wydarzenia, które ostatnio miały miejsce w moim życiu. No w każdym razie mam nadzieję, że wszystko samo się jakoś rozwiąże.

Teraz przede wszystkim muszę ogarnąć papiery i umówić się na spotkanie wizowe.

W każdym razie jeszcze kilka zdjęć z ostatnich, cudownych tygodni, bo mam nadzieję (w sumie i tak i nie), że już za jakiś czas będą się tu pojawiać zdjęcia z innego miejsca, z innymi ludźmi itp..

Także.... PERFECT MATCH swoją drogą, ale ja staram się na całego wykorzystać czas, jaki mam jeszcze spędzić w Polsce :)

Następny post pewnie bliżej sprawy z wizą, także... do usłyszenia!